Doprecyzujemy rozporządzenie ws. prac domowych
Wtorkowe, prawie czterogodzinne posiedzenie sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, zwołane na wniosek grupy posłów Prawa i Sprawiedliwości, dotyczyło przedstawienia informacji przez minister edukacji Barbarę Nowacką w sprawie zapowiedzi likwidacji prac domowych dla uczniów. Resort reprezentowała jego wiceszefowa, Katarzyna Lubnauer.
Przedstawiciel wnioskodawców, b. minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski podkreślił, że oczekują oni od ministerstwa m.in. doprecyzowania, czym jest praca domowa i zaznaczył, że resort nie powołał się na badania naukowe. Wiceszefowa MEN odparła, że nie jest to prawda, ponieważ informacja na temat badań naukowych jest dostępna w OSR (ocena skutków regulacji - PAP).
"Można by powiedzieć, że to, co państwo zrobili w tym projekcie rozporządzenia, to próba doprowadzenia do tego, by nie tylko ograniczyć możliwości swobodnej pracy nauczyciela z uczniem i dostosować to do indywidualnych potrzeb każdego ucznia, jego możliwości, ale chcecie doprowadzić także do obniżenia poziomu polskiej szkoły" - powiedział.
Piontkowski zwrócił też uwagę na "rodzinną rolę pracy domowej, w tym sensie, że praca domowa pozwala rodzicom na lepsze zorientowanie się, co dzieje się w szkole", m.in. w kontekście omówionego na lekcjach materiału. Argumentował, że dzieci "najczęściej niezbyt chętnie" o tym opowiadają, dlatego rodzice "potrzebują pretekstu", by je do tego zachęcić.
"To nas bardzo niepokoi (...). Prace domowe, zamiast być odrabiane przez uczniów, często są odrabiane przez rodziców" - odpowiedziała wiceszefowa MEN.
"W tym rozporządzeniu ograniczamy się do pewnego rodzaju prac domowych: pisemnych i tzw. praktycznych; teraz widzimy, że trzeba uszczegółowić. Prawdopodobnie pojawi się pojęcie +prace domowe praktyczno-techniczne+" - powiedziała. Zaznaczyła, że rozporządzenie powinno być "maksymalnie precyzyjne", dlatego pojawi się w nim definicja "pracy pisemnej". Dodała, że po konsultacjach ze środowiskiem pedagogów, do rozporządzenia ma też być dopisana możliwość ćwiczeń dotyczących małej motoryki.
"Nie jest prawdą, że prace domowe będą na każdym etapie zakazane, będą ograniczone" - zaznaczyła Lubnauer.
Lubnauer zwróciła uwagę na postęp technologiczny. "Nie chcemy zachęcać młodzieży do oszukiwania, nie chcemy, żeby praca domowa była łatwym sposobem zdobycia oceny dzięki pomocy rodziców, korepetytorom, sztucznej inteligencji. Chcemy ich uczyć odpowiedzialności za swój rozwój" - podkreśliła.
Zaznaczyła, że rozporządzenie jest obecnie na etapie konsultacji, które potrwają do 26 lutego, a po ich zakończeniu powstanie ostateczny projekt.
Zdaniem posłanki PiS Marzeny Machałek zapowiedź dotycząca prac domowych jest "populistyczna". "Próbujecie do tego dostosować badania, które mówią, że nie zawsze prace domowe są dobrze używane i stworzyć taką regulację, która to wszystko ma określić i zamknąć. Powiem wam, że to będzie absolutnie nieskuteczne. Jeśli nauczyciel nie będzie na tyle dobry, żeby wiedzieć jak uczyć, jak zadawać (...), to żadne rozporządzenie, które mu to nakaże, tego nie zmieni" - podkreśliła.
Odnosząc się do "rodzinnej roli pracy domowej" poseł PO Marcin Józefaciuk powiedział, że "wolał z rodzicami wyjść i porozmawiać, a nie zrobić pracę domową szkolną". Podkreślił, że "prace domowe mają być inteligentne, użyteczne". "I takie nauczyciele zadają, więc proszę nie mówić, że ktoś mówi, że nauczyciele nie potrafią pracować i zadawać prac domowych, bo nie jest to prawda" - dodał.
26 stycznia br. do konsultacji publicznych trafił projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji dotyczący niezadawania prac domowych uczniom klas I-III szkół podstawowych i braku obowiązku wykonywania prac domowych przez uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych.
"W szkole podstawowej w klasach I–III nauczyciel nie zadaje uczniowi pisemnych i praktycznych prac domowych do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych" oraz "w klasach IV–VIII nauczyciel może zadać uczniowi pisemną lub praktyczną pracę domową do wykonania w czasie wolnym od zajęć dydaktycznych, z tym, że nie jest ona obowiązkowa dla ucznia i nie ustala się z niej oceny" - takie zapisy znalazły się w projekcie skierowanym do konsultacji.
Zgodnie z projektem, jeżeli uczeń klas IV-VIII wykona pisemną lub praktyczną pracę domową, to zostanie ona sprawdzona przez nauczyciela, który przekaże mu informację, co robi dobrze, co i jak wymaga poprawy oraz jak powinien dalej się uczyć.
W uzasadnieniu można przeczytać m.in., że efektywność prac domowych zależy od ich jakości, a nie ilości. "Nadmierna ilość prac domowych może prowadzić do zmęczenia uczniów, zmniejszenia zainteresowania nauką, a nawet zwiększenia nierówności edukacyjnych z uwagi na zróżnicowane zasoby dostępne w domu i wsparcie uczniów przez rodziców" - napisano.
Podkreślono, że "proponowana zmiana nie oznacza zniesienia obowiązku uczenia się w domu, tj. nauki czytania w przypadku najmłodszych uczniów, czytania lektur, przyswojenia określonych treści, słówek itp.". "Zmiana ta ma na celu jedynie ograniczenie zadawania pisemnych i praktycznych prac domowych. Miejscem, w którym uczniowie, zwłaszcza młodsi, powinni zdobywać wiedzę i umiejętności, jest przede wszystkim szkoła" - wskazano. (PAP)
Autorka: Paulina Kurek
pak/ mhr/